„Wszystkie drogi prowadziły mnie do teatru” – powiedział pod koniec życia Jerzy Pleśniarowicz (1920 – 1978), pisarz wywodzący się ze środowisk literackich Lublina (do 1950 roku), Krakowa (1950 – 1955), ale najtrwalej, z wyboru, związany z Rzeszowem, gdzie był kierownikiem literackim miejscowego teatru w latach 1952 – 1974.
Jerzy Pleśniarowicz był kierownikiem literackim sceny noszącej imię Wandy Siemaszkowej przez ponad dwadzieścia lat – od 1952 do 1974 roku, z przerwą w sezonie 1954/1955 – i jego nazwisko zrosło się z tą sceną trwalej, niż niejednego z często zmieniających się dyrektorów.
Na stałe sprowadził Pleśniarowicza do Rzeszowa dyrektor Hugon Moryciński, który kierował tą sceną w latach 1955 – 1958, zanim przeniósł się do Torunia, gdzie jego dyrekcja zaznaczyła się trwale w najnowszych dziejach polskiego teatru. Moryciński z Pleśniarowiczem rozumieli się najlepiej co do koncepcji prowadzenia jedynego zawodowego teatru w trudnym regionie. Szczególnie troszczyli się o młody zespół aktorski – oraz o starannie przemyślany i opracowany repertuar.
Kolejny dyrektor, Stefan Winter prowadził wraz z Pleśniarowiczem Teatr im. Siemaszkowej w latach 1958 –1966. Pod względem repertuaru, poziomu przedstawień i społecznej popularności były to prawdziwie „złote lata” rzeszowskiej sceny. Najbardziej znane przedstawienia tego okresu to głośna „Wojna i pokój” Piscatora (1959) oraz „Śmierć komiwojażera” Millera (1960) — oba w reżyserii Wintera, a także „Indyk” Mrożka (1961; jedna z pierwszych polskich realizacji) w reżyserii Elwiry Turskiej.
Pleśniarowicz z Winterem (obaj, jak pisała kronikarka rzeszowskiej sceny, Krystyna Świerczewska, „oddani temu teatrowi do końca sił swoich”), zainaugurowali bardzo owocne w latach następnych, kontynuowane do dzisiaj, Rzeszowskie Spotkania Teatralne: organizowane w ramach Dni Rzeszowa teatralne święto, z udziałem zespołów z całego kraju i zagranicy. Kontynuowali bliską współpracę oraz wymianę reżyserów i przedstawień z teatrami Lwowa oraz Preszowa.
Za dyrekcji Wintera, Pleśniarowicz zaczął też włączać do repertuaru Teatru im. Siemaszkowej własne przekłady i adaptacje dramaturgiczne. Pierwszą przełożoną (i wyreżyserowaną) przezeń sztuką była komedia Siergieja Michałkowa „Dzikusy” (1960), która stała się wydarzeniem z racji wizyty w Rzeszowie autora wraz z żoną, Natalią Konczałowską. Następnie Pleśniarowicz przedstawił kolejną wersję własnej adaptacji „Matki” Gorkiego (1961). Zaś dyplom reżysera uzyskał na podstawie „Medei” Eurypidesa w transkrypcji Stanisława Dygata w roku 1962.
Po uzyskaniu dyplomu staż reżyserski odbył Pleśniarowicz na przełomie roku 1963 i 1964 w Paryżu, w Théâtre National Populaire. Był stypendystą Rządu Francuskiego, a obok pracy w teatrze studiował też w Instytucie Teatralnym Sorbony.
Po „Dzikusach” Michałkowa (1960) jeszcze kilkakrotnie udało się Pleśniarowiczowi wprowadzić do repertuaru i wyreżyserować kilka tłumaczonych przez siebie dramatów: „Pięć wieczorów” Aleksandra Wołodina (1964); dramat mołdawskiego pisarza Juliu Edlisa „Gdzie jest Abel, brat twój?” (1965); sztuki słowackie: „Dwaj” Júliusa Barča-lvana (1966) oraz „Solo na zegar z kurantem” Osvalda Zahradnika (1975; wówczas stan zdrowia już nie pozwolił tłumaczowi na reżyserię).
W „Antygonie” Anouilha (1967), jak pisała Krystyna Świerczewska, Pleśniarowicz „budował łańcuch wahań i wątpliwości (…) szukając Anouilha głębszego niż zastał w tekście. I dał spektakl trudny, wykraczający poza granice utartych odniesień”. Kolejną ambitną próbą było wprowadzenie na rzeszowską scenę w roku 1968 „Dwóch” słowackiego pisarza Júliusa Barča-Ivana: „dramatu winy i kary – jak pisał tłumacz i reżyser – dramatu wzajemnych międzyludzkich zależności, dramatu wyboru między człowieczeństwem i upodleniem (…) bliskiego twórczości Sartre’a i Camusa”. Kameralny, starannie opracowany spektakl zyskał piękną oprawę scenograficzną samego Andrzeja Stopki.
Wreszcie „Chłopcy” Grochowiaka: „to chyba moja najlepsza reżyserska robota” – pisał Pleśniarowicz w przedpremierowym liście do matki z 13 lutego 1972 roku. W przeciwieństwie do nieudanej prapremiery w krakowskim Teatrze im. Słowackiego – zdaniem Krystyny Zbijewskiej – reżyser rzeszowski zaprezentował: „czyste klarowne przedstawienie (…) skromnie ściszone (…) i skameralizowane; potrafił wyraźniej uwypuklić świetnie przez autora zarysowane sylwetki bohaterów. I uwypuklić właściwy problem sztuki: tragedię samotnej starości i dramatyczną walkę z nią”.
Pochwał za czystość realizacyjną i zespołowy sukces aktorski doczekały się również: zaadaptowane przez Pleśniarowicza na Małą Scenę reportaże rzeszowskie pt. „Z tej ziemi” (1971) oraz „Uciekła mi przepióreczka” Żeromskiego (1973) – ostatnia praca teatralna Pleśniarowicza, zaledwie 10 sezonów po zebraniu paryskich doświadczeń.
Teatr Siemaszkowej pozostał jednak dla Pleśniarowicza największą – obok poezji i literatury słowiańskiej – pasją. Z zamiłowaniem tropił ślady przeszłości teatralnej Rzeszowa, całkowicie wówczas zapomnianej. Chodziło mu o odtworzenie tradycji, do jakiej przyszło się odwoływać pierwszemu stałemu, zawodowemu teatrowi w regionie rzeszowskim… I jakiej zawdzięczał on swoje powodzenie, zwłaszcza w latach pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych.
Pieczołowicie gromadził więc „kartki” uzupełniające luki w teatralnej tradycji Rzeszowa i regionu, wyszukiwał i ujawniał fakty – w cyklu popularnych artykułów na łamach „Nowin Tygodnia” (1956 – 1957), „Kameny” (1961), „Widnokręgu” (1962), „Teatru Ludowego” (1963), w cyklu radiowych „gawęd teatralnych” (1961 – 1963). Przypomniał tradycję teatru pijarskiego i dworską scenę Lubomirskich, opracował występy zespołów wędrownych w pierwszej sali teatralnej Rzeszowa w Hotelu „Luftmaszyna”, z legendarną wizytą młodziutkiej Heleny Modrzejewskiej, opisał także tradycję miejscowych zespołów amatorskich od lat 40. XIX wieku aż po bardzo interesujący, stały zespół miejscowej „Reduty” (1925 – 1939), związany z gmachem „Sokoła”, w którym po II wojnie znalazł siedzibę Teatr Siemaszkowej. Plonem wieloletnich poszukiwań był scenariusz wystawy „80 lat ruchu amatorskiego województwa rzeszowskiego” (1960) oraz rozprawa „Z rzeszowskich tradycji teatralnych XIX wieku” (1966). Pisał: „pragnąłem ukazać znaczące tradycje kulturowe, a także i wychowawcze teatru amatorskiego w naszych stronach. Gdy ułożyłem montaż sceniczny poświęcony Wandzie Siemaszkowej – „Panna Młoda z Wesela”, starałem się również ukazać ją w określony sposób młodemu pokoleniu”.
„Kartki z dziejów rzeszowskiego teatru” zostały przedrukowane w całości w tomie „Pism” Jerzego Plesniarowicza pod tytułem „Teatr w Rzeszowie” (Wydawnictwo Bricolage Publishing, Kraków 2023) – obok innych historycznych cykli: „O czym mówią stare afisze” oraz „Wanda Siemaszkowa”; obok refleksji i opracowań dotyczących teatru w Rzeszowie w latach 1944 – 1974.
Krzysztof Pleśniarowicz
Teatr Ziemi Rzeszowskiej, premiera 21 lipca 1956 r.
reżyseria: Ireneusz Erwan, Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Salomea Gawrońska
obsada: Witold Gruszecki (dr Osiński), Jadwiga Ulatowska (Anna), Stefan Michułowicz (dr Machcewicz), Jan Barski (Brosz), Irena Chudzikowna (siostra Zofia), Helena Puchniewska (Kłysiowa), Marian Koc (Dąbek), Tadeusz Sobolewicz (Wielgosz), Józef Jachowicz (Pierzchała), Stanisława Rylska (Janina), Henryk Kopyciński (dr Korgut)
„Aktorzy dość gładko weszli w ton sztuki i grali ją tak jak napisał autor. Nie jest to gra koncertowa, lecz sztuka też nie jest arcydziełem. Warto ją jednak obejrzeć, bo chociaż mamy za sobą XX Zjazd i wiele się od tamtych czasów zmieniło — problem pokazany przez Lutowskiego nie stracił na aktualności. Dowodzi tego wcale głośna reakcja publiczności
— świadcząca o żywotności poruszanych zagadnień. Dowodzi tego ożywiona frekwencja. Dowodzą wreszcie dyskusje, jakie wzbudza sztuka. Ostry dyżur opracowany jest bardzo rzetelnie przez dwu reżyserów: Ireneusza Erwana i Jerzego Pleśniarowicza. Nadali oni przedstawieniu żywe tempo trzymając cały czas akcję w granicach zdrowej sensacyjności, bez szukania „głębi”, których w sztuce nie ma. Reżyserzy nie zagubili głównego nerwu dramatycznego Ostrego dyżuru — odwrotnie: wydobyli go starannie dobrze, prowadząc sztukę do wyzwalającego zakończenia. Ratowali ją jak mogli przed głośnym szelestem
papieru — z dość różnym co prawda rezultatem, lecz z uporem godnym uznania”.
Jan Paweł Gawlik: W kręgu odwróconego schematu
(„Nowiny Rzeszowskie” 1956 nr 179)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 1 września
1960 r.
przekład i reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
dekoracje: Irena Perkowska
kostiumy: Salomea Gawrońska
muzyka: Tadeusz Hejda
obsada: Julian Krzywka (Stiepan Sundukow), Zdzisław Kozień (Roman Lubieszkin), Piotr Milnerowicz (Władlen Rubakin), Lidia Maksymowicz (Zoja Szubiejkina), Irena Chudzikowna (Silwa Parchomienko)
„W listopadzie przyjechał do Polski znany poeta radziecki, Sergiusz Michałkow, autor wielu sztuk teatralnych, m. in. Dzikusów, których prapremiera odbyła się niedawno w rzeszowskim Teatrze im. Siemaszkowej. Michałkow odwiedził więc Rzeszów, by zobaczyć przedstawienie swojej sztuki. Spektakl podobał mu się bardzo, ujęła go jego lekkość i wesołość. Dzikusy to utwór nieskomplikowany. Trzej młodzi ludzie — fizyk, weterynarz i adept dyplomatyczny — wyjeżdżają samochodem nad Morze Czarne i szukają ustronnego miejsca, by spędzić tam urlop. Powrót do natury pociąga za sobą odrzucenie żyletek, miejskiego ubrania, stołówkowego jedzenia. Przypadek —oczywiście — sprawia, że to samo ustronne miejsce odkryły wcześniej dwie urocze amatorki samotności: aktorka filmowa i poskramiaczka zwierząt w cyrku. Rozpoczyna się wojna o miejsce: każda ze stron czyni wszystko, by zmusić drugą do ustąpienia. Walka przeciąga się i zamienia w podbój. A że młodzieńcy obiecywali sobie nie zadawać się z kobietami, powstają zabawne sytuacje, które — jak można było przewidywać — kończą wesoły obrazek happy—endem. Wszystko to jest bezpretensjonalne, ale odsłania pewne zmiany w obyczajowości. Radziecka młodzież przypomina wszystkich swoich rówieśników z rożnych innych stron świata, dzieci tej samej XX—wiecznej cywilizacji. To pokrewieństwo podkreślił jeszcze reżyser spektaklu, Jerzy Pleśniarowicz, równocześnie autor przekładu. Odczuwało się w spektaklu oparcie prace reżyserskie Jerzego Pleśniarowicza w rzeszowskim teatrze 699 o żywe tradycje commedia dell’arte. Aktorzy byli swobodni i sprawni, bawili się przy tym nie gorzej niż publiczność”.
Andrzej Wróblewski: Dzikusy na wesoło
(„Teatr” 1961 nr 1)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 9 grudnia 1961 r.
według przekładów Haliny Górskiej i Krystyny Bilskiej
opracowanie sceniczne i reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Salomea Gawrońska
opracowanie muzyczne: Franciszek Barfuss
słowa polskie piosenek: Czesław Janczarski
obsada: Lidia Maksymowicz (Matka), Piotr Milnerowicz (Paweł),
Jerzy Mędrkiewicz (Andrzej), Genowefa Wydrych (Sasza), Wincenty Zawirski
(Mikołaj), Marian Maksymowicz (Sizow), Włodzimierz Miklasiński
(Oficer), Leszek Bieńkowski (Żandarm), Henryk Kopyciński (Cywil), Jerzy
Witowski (Sędzia), Józef Jachowicz (Narrator)
„Nazywam się Własowa. Pelagia Niłowna Własowa. Jestem matką rewolucjonisty Pawła. To o nas ogłosił w 1907 roku książkę czytaną dziś w 40 językach świata Maksim Gorki. Chociaż „Matka” jest powieścią, opisuje jednak zdarzenia prawdziwe, jakie rozegrały się przed sześćdziesięciu laty na przedmieściu Niżnego Nowgorodu. Ta książka mówi nie tylko o moim życiu, ale o losach wielu matek rewolucjonistów. Słowa prologu do rzeszowskiej inscenizacji Matki Gorkiego zawierają uzasadnienie wyboru tej pozycji przez Teatr im. Wandy Siemaszkowej. Fabuła powieści oparta jest na własnych doświadczeniach i wspomnieniach pisarza, który brał czynny udział w ruchu rewolucyjnym, sam był wielokrotnie więziony, skazany na zesłanie”.
Jerzy Pleśniarowicz
(wypowiedź w programie Teatru im. W. Siemaszkowej, grudzień 1961 r.)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 7 września 1962 r.
transkrypcja: Stanisław Dygat
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Salomea Gawrońska
muzyka: Franciszek Barfuss
plastyka ruchu: Janina Strzembosz
asystent reżysera: Józef Jachowicz
obsada: Celina Klimczak (Medea), Witold Gruszecki (Jazon), Wincenty
Zawirski (Kreon), Adam Fornal (Egeusz), Józef Jachowicz (Posłaniec),
Irena Chudzikówna (Niespokojna dziewczyna), Tadeusz Czarnowski
(Chór)
„Po raz pierwszy teatr rzeszowski wprowadził do swego repertuaru starożytną tragedię. Wybór padł na Medeę Eurypidesa, co z wielu względów wydaje się uzasadnione. Reżyser rzeszowskiego przedstawienia Medei — Jerzy Pleśniarowicz dokonał słusznego wyboru podstawy tekstowej przyjmując transkrypcję Stanisława Dygata, jako najbardziej przystosowaną do potrzeb dzisiejszego teatru. Chór, który u Eurypidesa spełnia funkcję marginesową i nie wiąże się ściśle z akcją dramatu, zastąpił Dygat postacią łączącą rolę chóru i piastunki Medei. Dzięki temu widz współczesny rzadko stykający się z konwencją dramatu antycznego nie odnosi wrażenia jakoby sprawy wysunięte w sztuce należały już do przeszłości. Poza tym rezygnacja z przekładu poetyckiego stworzyła możliwości wydobycia z dramatu Eurypidesa tego, co najistotniejsze — konfliktu osobowości, postaw filozoficznych i etycznych. Medea pomyślana i zrealizowana jako dramat zawsze aktualny, o dużym ładunku humanistycznym, na scenie Teatru im. W. Siemaszkowej otrzymała ramy osadzające ją w świecie Eurypidesa. Dodanie bowiem wypowiedzi Arystotelesa o dramacie, jak również kilku fragmentów oryginalnego, greckiego tekstu tragedii, przypomina widzowi, że ogląda dzieło napisane przeszło dwadzieścia wieków temu, ale równocześnie uwypukla żywotność problemu. Reżyser do minimum ograniczył aktorstwo wyznaczając dominującą rolę słowu. W ten sposób powstało widowisko w pewnym sensie rapsodyczne, co uwydatniła jeszcze scenografia Salomei Gawrońskiej. Kolisty podest na tle prostego portalu jest miejscem całej akcji. Poza owe koło aktorzy prawie nie wychodzą. Monologowe kwestie wypowiadają właściwie do widowni. Medea (Celina Klimczak) rzadko pozwala sobie na desperackie gesty porzuconej i głęboko upokorzonej kobiety, którą skazano na banicję. Boleśnie ugodzona podejmuje zemstę na miarę swej inteligencji. Trzeźwo dokonuje rachunku racji moralnych postępowania Jazona. Groźna w swym zapamiętaniu, wprowadza widzów w gęstość cierpienia”.
Czesław Kłak: Namiętność i zbrodnia
(„Widnokrąg”, 1962 nr 42)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, prapremiera 28 czerwca 1963 r.
przekład: Walery Jastrzębski
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Irena Perkowska
obsada: Elżbieta Szmoniewska (Ona), Zbigniew Zaremba (On), Zdzisław
Sikora (Gość), Ryszard Fischbach (Włóczęga)
„Komedia Roberta Lamoureux To słowik śpiewał jest polską prapremierą. Jeśli wierzyć prasie francuskiej grywano ją z dużym powodzeniem w Paryżu. Wydaje się, że sztuka stała się popularna nie tylko dzięki walorom tekstu, ale przede wszystkim dzięki osobie autora — znanego piosenkarza i aktora filmowego. Rzeszowski spektakl reżyserował Jerzy Pleśniarowicz. Odnosi się wrażenie, iż sentencja La Bruyere’a Najtrudniej uleczyć się z miłości, która przyszła nagle, wydrukowana zresztą w programie, była dla Pleśniarowicza punktem wyjścia. Tej myśli, niewątpliwie przyswojonej przez Lamoureux, podporządkował
całe przedstawienie. Uczynił to w sposób delikatny, zachowując groteskową tonację i pewien dystans w stosunku do bohaterów, których nie można traktować poważnie. Reżyser w tym wypadku skorzystał z doświadczeń Planchona — kierownika eksperymentalnego teatru w Villeurbanne na dalekim przedmieściu Lyonu, który podobnie opracował Trzech muszkieterów Dumasa. Duża kultura literacka Jerzego Pleśniarowicza uwidoczniła się w różnicowaniu
sylwetek bohaterów występujących na scenie. Zwłaszcza Włóczęga — daleka paralela mistrza Villona i paryskiego Gavroche’a, potraktowany z lekką ironią, całą postawą odgradza się od płaskości podróżnych. Dobrze wywiązał się ze swego zadania zespół aktorski”.
Czesław Kłak: Flirt z literaturą
(„Widnokrąg” 1963 nr 30)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 15 listopada 1964 r.
przekład i reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Jerzy Szymański
muzyka: Tadeusz Hejda
asystent reżysera: Henryk Gońda
obsada: Irena Chudzikówna (Tamara), Henryk Gońda (Sława), Bogdan
Kiziukiewicz (Iljin), Stefania Massalska, Anna Pasiutówna (Katia), Jadwiga
Ulatowska (Zoja), Zbigniew Zaremba (Timofiejew), Zdzisław Kozień
(Głos człowieka z gitarą)
„Interesująca nowela sceniczna utalentowanego autora radzieckiego przedstawia historię, która zdarzyła się współcześnie w Leningradzie, na pewnej ulicy, w pewnym domu. Zwykły dzień może okazać się niezwykłym, jeśli nieoczekiwane spotkanie po latach — wprowadzi dwoje ludzi w skomplikowane sytuacje. Pięć wieczorów mówi o prawie człowieka do walki o własną osobowość, o szczęście osobiste i zrealizowanie w życiu swego celu. Sztuka odznacza
się dyskretnym liryzmem, pogodnym humorem”.
(z afisza Teatru im. W. Siemaszkowej, listopada 1964 r.)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 15 września 1965 r.
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Irena Perkowska
obsada: Grzegorz Galiński (Karol Kukuła), Teofila Zagłobianka
(Hanka Filipczakówna), Franciszek Buratowski (Filipczak), Irena Żuromska
(Pani Zofia), Zofia Gorczyńska (Alkiewiczówna), Ireneusz Erwan (Morzajski),
Jadwiga Wysocka (Gerszowa), Adam Fornal (Daciak), Zbigniew
Zaremba (Zawadko)
„Sztukę Ktoś Nowy napisałem na przekór panującym teatralnym modom; dla wielu krytyków tylko sztuki aluzyjne, unikowe, okrężne i absolutnie formalistyczne mają szanse na miano współczesnej dramaturgii. Zaciekła chwalba tego teatru nowoczesności trwa dalej, wbrew oczywistym potrzebom naszego widza, który chce oglądać polskie współczesne sztuki napisane ostro, drastycznie, konfliktowo. Produkcyjniak wcale nie jest produkcyjniakiem, jeżeli tylko jego trwałość obchodzi widza dość mocno i bardziej niż anioł zstępujący w zielonej beczce… Premiera sztuki Ktoś Nowy na scenie Państwowego Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie jest jedenastą z rzędu premierą w Polsce. To mnie pociesza i utwierdza w bardzo starej prawdzie, że teatr jest jednak dla widza”.
Marek Domański
(wypowiedź w programie Teatru im. W. Siemaszkowej, wrzesień 1965 r.)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, prapremiera 8 grudnia 1965 r.
przekład i reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Jerzy Szymański
muzyka: Franciszek Barfuss
asystent reżysera: Zofia Gorczyńska
obsada: Grzegorz Galiński (Ja), Teofila Zagłobianka (Ona), Zdzisław
Sikora (On)
„Niełatwa jest sztuka Juliu Edlisa. Zmusza do myślenia i dyskusji. Każe zastanowić się nie tylko nad zjawiskiem faszyzmu, lecz także nad problemem granic odpowiedzialności jednostki za losy świata i daleko przesuwa te granice. Światowa prapremiera tej sztuki odbyła się w Rzeszowie w Teatrze Wandy Siemaszkowej. Sztukę tłumaczył i reżyserował z dużym pietyzmem Jerzy Pleśniarowicz. Aktorzy: Grzegorz Galiński, Zdzisław Sikora i Teofila
Zagłobianka podjęli swoją pracę z pełnym poczuciem jej wagi i włożyli ogromny wysiłek, aby wymowa sztuki była jednoznaczna. Trzeba, aby obejrzała ją młodzież. Powinna stać się argumentem w dyskusji na temat moralnej odpowiedzialności, winy, zapomnienia i przebaczenia. Juliu Edlis podsyca dyskusję nad najważniejszymi problemami
etycznymi naszych czasów”.
Halina Dudowa: Granice odpowiedzialności
(„Tygodnik Kulturalny” 1966 nr 4)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 27 lipca 1966 r.
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Barbara Stopka
obsada: Jadwiga Ulatowska (Rena), Bogdan Kiziukiewicz (Jan)
„Tę komedyjkę o międzywojennych sfrustrowanych przygotował na Małą Scenę jeszcze przed wakacjami Teatr im. Wandy Siemaszkowej. Rzecz chwyciła i dziś Hipnoza, bijąc rekordy powodzenia, przeniosła się na scenę dużą, dotarła do najodleglejszych zakątków województwa, takich nawet, gdzie teatr ze względów technicznych do tej pory nie bywał. Oczywiście, że Hipnoza nie jest ewenementem intelektualnych osiągnięć teatru, ale bo też nazwisko jej autora — Antoniego Cwojdzińskiego takich wartości nie obiecuje; daje natomiast zapowiedź dobrze skonstruowanej sztuki, humoru, komediowych spięć i bawi zestawieniem teorii naukowych z rzeczywistością. Właśnie te walory sztuki Cwojdzińskiego podkreśliła staranna reżyseria Jerzego Pleśniarowicza, który wydobył z niej nie tylko dowcip, ironię, ale i pastisz, nie zacierając przy tym jej wybitnie aktorskiego charakteru. Dlatego resztę ciężaru dwuosobowego przedstawienia udźwignęli zupełnie sprawnie Jadwiga Ulatowska i Bogdan Kiziukiewicz — sfrustrowana nostalgicznie aktoreczka na emigracji oraz jej lekarz, wierzący w błogosławione skutki psychosomatyki i hipnozy”.
Krystyna Świerczewska: Hipnoza
(„Widnokrąg” 1966 nr 42)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 12 lutego
1967 r.
przekład: Jadwiga Dackiewicz
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Jerzy Szymański
muzyka: Jerzy Kaszycki
asystent reżysera: Henryk Gońda
obsada: Joanna Jarzębska (Antygona), Jadwiga Ulatowska (Ismena),
Irena Żuromska (Piastunka), Michał Lekszycki (Kreon), Bogdan Kiziukiewicz
(Hajmon), Jan Adamski (Strażnik I), Władysław Trojanowski (Strażnik
II), Henryk Gońda (Posłaniec), Ryszard Krzyżanowski (Chór)
„Myślę, że taką Antygonę zobaczył właśnie Jerzy Pleśniarowicz — reżyser tego spektaklu — w Teatrze im. W. Siemaszkowej. Że zobaczył nie tyle Antygonę zrywu i racji politycznych, ile Antygonę racji moralnych. Że interesowały go wszystkie problemy z moralnością związane, z dokonaniem dobrego wyboru. Że ocalił w Antygonie nie tyle współczesną dyskusję, która miała sens w 1957 roku, ile to, co właśnie samego Anouilha urzekło w Sofoklesowym dramacie — jego ponadczasowość, skonfrontowaną wszakże z konkretnym momentem historycznym, albo raczej z konkretną świadomością poziomu intelektualnego społeczeństwa.
Było to przedstawienie trudne: przewrotnie kompromitujące wybór Antygony, a jednocześnie bez nachalności biorące w obronę Kreona — tu: starego, zmęczonego i przede wszystkim mądrego człowieka. Ta mała, niepozorna, pełna sprzecznych sądów, ludzkich wahań dziewczyna Joanny Jarzębskiej — dobrze zagrana, silna pięknością odwagi, uporem denerwująca, spróbowała trudnej sztuki: zagrała moment zupełnej niewiary w swój wybór przekonująco i ze współczuciem dla samotności Kreona. A później niedorzecznie zginęła”.
Krystyna Świerczewska: Wahanie każdy wybór rodzące
(„Widnokrąg” 1967 nr 15)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 11 lipca 1965 r.
przekład i reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Andrzej Stopka
asystent reżysera: Franciszek Buratowski
obsada: Franciszek Buratowski (Stary), Wincenty Zawirski (August),
Józef Onyszkiewicz (Mauro), Alina Dadun (Ona)
„Jerzy Pleśniarowicz — tłumacz dramatu i zarazem jego reżyser nie miał łatwego zadania w pracy nad Dwoma i sądzę, że wszystkie wysiłki jego szły w kierunku zespolenia fabuły i konfliktu rodem z literatury sensu stricto sensacyjnej z konfliktami natury etyczno—filozoficznej. Stara się więc unikać w przedstawieniu sensacji niezdrowej, wypunktowuje momenty wyboru między pełnią człowieczeństwa a pełnią upadku, zaznaczając, że możliwość wyboru zawsze towarzyszy człowiekowi, jest jego wolnością, odpowiedzialnością, a więc tym wszystkim, co w działaniu zwanym życiem odróżnia człowieka od człowieka, stanowi o jego sile bądź słabości, podkreśla przy tym odrębność konkluzji Barča—Ivana od formuły sartrowskiej, Barča usiłującego wydobyć z fatalistycznych racji nadzieję i cień optymizmu. Mimo te zabiegi interpretacyjne w spektaklu pozostaje owa dwoistość nader wyraźnie. Szczęśliwym pomysłem wydaje mi się dążenie do przydania spektaklowi Dwóch formy przejrzystej metafory, która poprzez uogólnienie
ściera ostre kanty realistycznej opowieści o pewnym niewykrytym zabójstwie i nieco przygotowuje atmosferę dla aktu III, ważnego, inteligentnie rozegranego zarówno przez autora, jak i przez teatr”.
Krystyna Świerczewska: Filozoficzny kryminał
(„Widnokrąg” 1968 nr 38)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 19 listopada
1969 r.
przekład: Paweł Hertz
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Irena Perkowska
opracowanie muzyczne: Antoni Graziadio
asystent reżysera: Henryk Gońda
obsada: Wacław Rybczyński (Poleżajew Dymitr Iłarionowicz), Irena
Żuromska (Maria Lwowna, jego żona), Tadeusz Czarnowski (Worobiew
Wincenty Michajłowicz), Jan Stawarz (Boczarow Michał Makarowicz),
Zbigniew Zaremba (Kuprianow), Stanisław Zych (Dozorca), Tadeusz Krasnodębski
(Żołnierz), Wincenty Zawirski (Marynarz), Jadwiga Wysocka
(Kucharka), Henryk Gońda (Pierwszy student), Józef Jachowicz (Drugi
student), Urszula Nowacka (Pierwsza studentka), Walentyna Pająkówna
(Druga studentka)
„W reżyserii Jerzego Pleśniarowicza dramat Rachmanowa zyskał jeszcze na sile wyrazu i artystycznej sugestii. Autor rzeszowskiego przedstawienia zdołał przenieść na scenę to, co w sztuce najistotniejsze… Jednocześnie — zachowując w pełni, właściwy dla tego dramatu, specyficzny klimat uczuciowy, to charakterystyczne w okresie wielkich przełomów historycznych współistnienie heroicznych porywów, patetycznych gestów i przyziemnych, często zaś wprost nikczemnych odruchów — poszedł Pleśniarowicz w kierunku taktownej modernizacji tekstu, wyeliminowania z niego tych sytuacji i wypowiedzi, które kolidowałyby wyraźnie z obowiązującą obecnie w literaturze miarą intymności. Być może, Pleśniarowicz nie musiał pouczać występujących w Niespokojnej starości aktorów, jak powinni grać, możliwe, że podpowiedziało im to własne doświadczenie i własna intuicja; jedno jest pewne — wskazał im sens ideowo—moralny dramatu, wyjaśnił kim są postacie sztuki, przekonał
o słuszności swojej koncepcji dotyczącej poszczególnych bohaterów oraz ogólnej wymowy sztuki Rachmanowa. W ten sposób zapewnił przedstawieniu zwartość i czytelność, wykonawcom zaś umożliwił przeistoczenie się w odtwarzanych bohaterów, ułatwił proces aktorskiej inkarnacji. Można więc śmiało mówić o sukcesie zarówno reżyserskim, jak i aktorskim”.
Piotr Żbikowski: Wspomnienie o rewolucji
(„Profile” 1970 nr 2)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 19 listopada 1969 r.
autorzy: Kazimierz Bosek, Danuta Damińska, Zbigniew Domino,
Adolf Jakubowicz, Aleksander Rowiński
scenariusz, dramatyzacja, reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Irena Perkowska
opracowanie muzyczne: Jerzy Dynia
asystent reżysera: Wincenty Zawirski
aktorzy: Stefania Massalska, Urszula Nowacka, Franciszek Buratowski,
Tadeusz Czarnowski, Jerzy Kulicki, Jan Stawarz, Feliks Woźnik,
Zbigniew Zaremba, Wincenty Zawirski
„Pomysł tego spektaklu narodził się przed paroma laty — dziś doczekał się nareszcie realizacji za sprawą Jerzego Pleśniarowicza, który z obszernej dziennikarskiej biografii tej ziemi — to jest Rzeszowszczyzny, parę reportaży publikowanych zaadaptował na scenkę kameralną. Jest to po trosze eksperyment polegający na połączeniu form dziennikarskich z działaniami teatralnymi — a więc tak modny obecnie teatr faktu, aktualnej publicystyki…
Nie mamy w tym przypadku do czynienia z jednolitą sztuką, ale z konglomeratem drobnych zdarzeń, przy tym autentycznych zdarzeń, dziejących się w autentycznych miejscowościach, których nazwy brzmią nam zupełnie swojsko i codziennie: Kielnarowa, Cisna, Świlcza, Woliczka; mamy do czynienia z bohaterami żyjącymi, po dziś dzień, w konkretnym środowisku. Spektakl jest więc próbą przeniesienia na scenę wycinka ludzkich losów, które tak właśnie spełniały się przed kilkoma laty, gdy owe reportaże były pisane, a których ciąg dalszy nieprzerwanie dopisuje życie tu i teraz. Atmosfera tej teatralno—dziennikarskiej realizacji zapewne przypomni skromnie prawdę, z gatunku prawd tych oczywistych, że zwykłe życie zwykłego człowieka bywa najdoskonalszym materiałem dramatycznym…”.
Krystyna Świerczewska: Premiera reportaży „z tej ziemi”
(„Nowiny Rzeszowskie” 1971 nr 75)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 12 lutego 1972 r.
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Irena Perkowska
muzyka: Franciszek Barfuss
asystent reżysera: Bolesław Werowski
obsada: Franciszek Buratowski (Kalmita), Zbigniew Zaremba (Pożarski),
Jan Cybulski (Jo—Jo), Jan Adamski (Smarkul), Bolesław Werowski
(Profesor), Irena Żuromska (Narcyza Kalmitowa), Stefania Massalska (Hrabina
de Profundis), Zofia Gorczyńska (Siostra Przełożona), Zofia Grabska
(Siostra Maria), Jadwiga Wysocka (Wiktoryna)
„W Teatrze im. W. Siemaszkowej Chłopców reżyserował Jerzy Pleśniarowicz. Dostaliśmy przedstawienie zwarte, krótkie, wyraźnie zmierzające ku komedii realistycznej, która, zachowując rozliczne podteksty goryczy, smutku, odwraca się od groteski oraz broni przed farsą. Bo jeżeli nic nie wskazuje na to, że Grochowiak w swoich Chłopcach proponował momenty farsowe — to już z groteską rzecz ma się inaczej i okrucieństwo niektórych sytuacji wydaje się być stonowane bądź groteskowym wyolbrzymieniem, bądź śmiechem z pogranicza ponurej groteski. W rzeszowskim spektaklu komedia Grochowiaka rozgrywa się w klimacie psychologicznego szukania motywów chłopięcości chłopców, psychologicznych
uzasadnień takiej właśnie ich postawy, które przy tym wypływają z nader konkretnych realiów, są — bo akurat taka jest rzeczywistość. Dostaliśmy gorzką komedię o samotności człowieka, który pozornie rozegrał już życie, ale tylko pozornie. Bo rozgrywką ostateczną bywa śmierć; zaś wszystko co ją poprzedza — dalej jest życiem pełnym, dalej jest ważne i ciągle toczy się proces o człowieczeństwo, tym bardziej trudny — im więcej doświadczenia człowiek zdążył w sobie nagromadzić. Przeto traktuję go jak lekcję, na której można się śmiać, ale z której wynosi się wiedzę, że śmiech zbyt często bywa zaprawiony goryczą”.
Krystyna Świerczewska: Gorzka komedia
(„Widnokrąg” 1972 nr 7)
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, premiera 28 czerwca
1973 r.
reżyseria: Jerzy Pleśniarowicz
scenografia: Irena Perkowska
opracowanie muzyczne: Ryszard Gardo
asystent reżysera: Jerzy Mędrkiewicz
obsada: Jan Pyjor (Smugoń), Maria Goral, Anna Kujałowicz (Dorota),
Barbara Bardzka (Księżniczka), Kazimierz Sułkowski (Bęczkowski),
Marian Szczerski (Przełęcki), Franciszek Buratowski (Wilkosz), Tadeusz
Czarnowski (Ciekocki), Feliks Woźnik (Radostowiec), Leszek Sadzikowski
(Małowieski), Jerzy Mędrkiewicz (Kleniewicz), Stanisław Zych (Bukański),
Bolesław Werowski (Zabrzeziński)
„W psychologicznym zarysie postaci głównego bohatera tkwi siła ciągłej żywotności Przepióreczki, nie ulegającej do dziś niszczącemu działaniu czasu, któremu uległy wszystkie pozostałe dramaty Żeromskiego. Jest to bohater współczesnego nam teatru, teatru walki z konwencjami, z grą pozorów, z maskami i gębami. Trzeba dodać, że jest to sztuka zadziwiająca doskonałością warsztatu dramaturgicznego, zbudowana precyzyjnie i logicznie.
W obecnym rzeszowskim spektaklu Przepióreczki reżyser Jerzy Pleśniarowicz zaufał Żeromskiemu. Nie troszczył się o uwspółcześnienie sztuki, przez zabiegi inscenizacyjne, przez jakieś rozkładanie akcentów, czy też adaptowanie tekstu, i słusznie, gdyż sztuka obroniła się sama. W centrum uwagi znalazł się dramatyczny konflikt Przełęckiego, a nie sprawy kursów wakacyjnych i zamku porębiańskiego, które w międzyczasie historia zdążyła załatwić. Reżyser zawierzył także autorowi i w tym, że Przepióreczka jest komedią, gdyż tak ją pisarz określił — i nadał spektaklowi taki właśnie ton sceptyczno—ironiczny, rozładowując melodramatyczność niektórych sytuacji i sentymentalnego wielosłowia w scenach
lirycznych. Dzięki temu, spektaklowi towarzyszą często śmiechy na widowi, a nie celebracja żeromszczyzny. Cały spektakl był zwarty w dramatycznym napięciu, barwny i czytelny, a to wielka zaleta… Przepióreczkę odbiera rzeszowska publiczność z aplauzem przy kompletach na widowni. Warto dodać, że jest to już trzeci powrót tej sztuki w latach powojennych na scenę rzeszowską”.
Jan Grygiel: Jeszcze jeden powrót „Przepióreczki”
(„Widnokrąg” 1973 nr 43)
❯ KRS: 0001011299
❯ NIP: 6762633333
❯ REGON: 524058270
Prawa autorskie © 2024 Fundacja im. Jerzego Pleśniarowicza | Wykonanie GT Code Lab